Relacja z podróży do Nowej Zelandii i na Wyspy Cook’a. Dzień 12 wyprawy – Hobbiton i Kiwi Park.
Dzień 12, Hobbiton i Kiwi Park
Zanim udaliśmy się w naszą podróż, największym skojarzeniem, które mieliśmy z Nową Zelandią oprócz natury i pięknych widoków, był Hobbiton. Nadszedł czas udać się w to miejsce.
Wycieczka rozpoczyna się w Shire’s Rest, skąd turyści zabierani są autobusami do właściwego wejścia.
Domki hobbitów na żywo faktycznie wyglądają jak te z filmu.
Nasza sympatyczna przewodniczka ma dużą wiedzę na temat miejsca i ogólnie świata hobbitów. Przejście przez Hobbiton zajmuje około 1.5 godziny, przy czym wycieczka często zatrzymuje się, aby zrobić zdjęcia i posłuchać informacji. Rozmawiamy z Holendrami podróżującymi po Nowej Zelandii z 11-miesiecznym dzieckiem. “Pierwszy tydzień był ciężki”, mówią, później było już tylko lepiej.
Pod koniec zwiedzania docieramy do gospody Green Dragon, gdzie otrzymujemy kufel imbirowego napoju :).
Stamtąd wracamy do Shire’s Rest.
Podczas zwiedzania spotkaliśmy grupę Polaków, którzy narzekali na komercyjny sposób przeprowadzenia wycieczki. To fakt, trasa przejścia jest z góry ustalona, a wszystkie punkty postoju zaplanowane. Oprócz tego interwał pomiędzy kolejnymi grupami wynosi zaledwie 10 minut, dlatego miejscami można natknąć się na inne zwiedzające grupy. Nam jednak cała atrakcja bardzo się podobała i nie czuliśmy, że zmarnowaliśmy 1.5h naszego życia. Wręcz przeciwnie.
Uparliśmy się, że będąc w Nowej Zelandii, chcemy zobaczyć kiwi. Dlatego z Hobbitonu kierujemy się do Otorohangi do Kiwi House.
Kiwi to ptaki, które nie mają skrzydeł i prowadzą nocny tryb życia. W Kiwi House są specjalne ciemnie, które symulują noc, aby można było zobaczyć te zwierzęta. Nam się udało, gdy akurat jeden kiwi wyszedł z klatki i udał się na posiłek. Później nie widzimy już żadnego kiwi w ciemni, aż do… wyjścia z parku.
Wychodząc, oglądamy jednego kiwi na zewnątrz pod gołym niebem. Gdy mówimy paniom z obsługi przy wyjściu z parku, że widzieliśmy kiwi na zewnątrz w świetle dnia, są w szoku.
Okazało się, że przez 4 lata zdarzyło się to tylko 1 raz! 😮
Pokazuję zrobione zdjęcia i pani szybko bierze mój aparat i idzie pokazać managerowi parku 😀 Prosi również o możliwość przesłania zrobionych przeze mnie zdjęć.
Dostajemy w “nagrodę” małą maskotkę kiwi, którą nasz syn od razu przygarnął 🙂
Z Otorohangi przenosimy się do noclegu u rodziny ze Sri Lanki. Spotykamy na miejscu Niemca, który jest w podróży od stycznia. Zrobił sobie kilkumiesięczną przerwę w pracy i wyruszył w podróż. W samej Nowej Zelandii spędził 5 tygodni, a przed sobą ma jeszcze Australię, Tasmanię i Bali.
My nie mamy tyle czasu, ale w naszym planie znajduje się jeszcze kilka krajów 🙂