Relacja z podróży do Nowej Zelandii i na Wyspy Cook’a. Dzień 11 wyprawy – wodospady Huka Falls i jaskinie świetlików.
Dzień 11, wodospady Huka Falls i jaskinie Waitomo Glowworm Caves
Z Rotoruy przenieśliśmy się pod koniec wczorajszego dnia do Taupo, miejscowości położonej nad jeziorem o tej samej nazwie.
Jezioro okazuje się być kalderą superwulkanu, który wybuchł ostatnio około 26 tys. lat temu.
Śpimy w motelu i spotykamy bardzo sympatyczna parę Polaków, którzy zrobili sobie miesięczną podróż do Nowej Zelandii i dwie pacyficzne wyspy, Tonga i Fidżi.
Tacy ludzie nas inspirują 🙂
Wyjeżdżamy z noclegu i odwiedzamy potężne wodospady Huka Falls, w których przetacza się 220 000 litrów wody na sekundę!
Woda ma jasnoniebieską barwę i wygląda imponująco. Nad wodospadami znajduje się most widokowy, którym można przejść nad wzburzoną wodą.
Następnie kierujemy się na południe okrążając całe jezioro Taupo.
Mamy 3 godziny drogi do kolejnej atrakcji.
Wzdłuż jeziora droga staje się raz węższa, raz szersza. Momentami krajobraz przypomina dżunglę, a czasem hiszpańskie wybrzeże.
Docieramy do miejscowości Otorohanga i Waitomo Glowworm Caves, czyli jaskini świetlików. Udajemy się na wycieczkę pod ziemią, oglądając wapienne formy, stalaktyty, stalagmity, aż docieramy do głównej atrakcji.
Pod ziemią wchodzimy na łódkę i przepływamy w kompletnej ciszy w tunelu usłanym tysiącami emanujących jasną barwą świetlików. Okrywają cały sufit jaskini. Są ich tysiące. Przypominają niebo w pogodną noc. Widok ten jest niesamowity.
Niestety nie można robić tutaj żadnych zdjęć, żeby nie płoszyć stworzeń, dlatego udaje mi się zrobić tylko powyższe zdjęcie przy wyjściu z jaskini.
Widok w środku jaskini. Źródło: flickr.com
Wychodzimy, zaczyna bardzo mocno padać. Jedziemy na nocleg oddalony o kilka kilometrów u rodziny, która pochodzi z Indii 🙂
Z domu gospodarzy rozpościera się widok na całą miejscowość Otorohanga.
1 komentarz
n.z. 90% kraju nie ma zasiegu. zasieg tylko w miastach i na glównych drogach. czasem trzeba przejechac 100 km zeby miec zasieg. leje. nie mozna WOGÓLE wysiadac z auta bo meszki. zawsze i wszedzie. leje. nazi department of tourism zabrania wszystkiego, wszedzie. spanie na dziko to bullshit – albo masa niemców, albo o 6tej rano przychodzi nazi i daje mandat. leje. depresja. kilo baraniny w sklepie 40 dolarów. surowej. gotowej do jedzenia nie ma. kilo czeresni 40 dolarów. leje. benzyna w cenie europy, dwa razy wiecej niz w australii. 4 razy wiecej niz US. leje. meszki. cale fjordy nie maja dróg, sa niedostepne. meszki. leje. komary i baki w arktyce to zero w porównaniu do meszek. leje. zeby znalezc miejsce na noc, trzeba pojezdzic ze 2-3 godziny, wszedzie ploty i zakazy. wszedzie!!!!! aplikacje z miejscami do spania wysylyja wzystkich niemców na malutkie parkingi na 5 aut, stoi sie drzwi w drzwi, jak przed supermarketem. jak sie stanie z boku, to mandat. leje. meszki. nie mozna zagotowac wody bo meszki. i leje. trzeba przeskakiwac wyspe z poludnia na pólnoc, albo wschód zachód zeby nie lalo. n.z. jablka po 5 dolarów za kilo. te same jablka wszedzie indziej na swiecie po 1.50 dolara. aftershave za 50 dolarów w normalnym swiecie tam kosztuje 180.
wszystkie mosty sa na jedno auto, poza Auckland. miasteczka wygladaja tak: bank, china takeout, empty store, second hand ze starymi smieciami, empty store, china takeout, second hand, bank and so on – kompletny upadek i depresja. pierwszy raz w zyciu kupowalem w second handzie. wejscie na gorace kapiele 100 dolarów. dwa razy psychopaci zagrazali mojemu zyciu (wyspa pólnocna, srodek-wschód), jeden z shotgunem. policja to ignoruje.
co by tu jeszcze? jest pare dobrych rzeczy, wymieniam zle, bo NIKT tego nie mówi. bardzo latwo zarejestrowac auto, ubezpieczenia nieobowiazkowe i tanie. przeglad co 6 miesiecy. w morzu sie nikt nie kapie, poza surferami, zimno, prady. meszki doprowadzaja do obledu.nie ma na nie sposobu. wszedzie mlodociane adolfki. tysiacami. supermarkety, maja ich 3, sa tak zle,ze nie ma co jesc. marzy sie o powrocie do swiata i normalnym jedzeniu. ogólnie marzy sie o normalnym swiecie, caly czas odlicza dni do wyjazdu . w goracych wodach maja amebe co wchodzi do mózgu. no chyba ze sie zaplaci 100 dolarów za wstep, to mówia ze nie ma ameby