Relacja z podróży do Nowej Zelandii i na Wyspy Cook’a. Dzień 18 wyprawy – Auckland.
Dzień 18, Auckland
Budzi nas słoneczny dzień, choć noc była chłodna, co dało się odczuć w naszym domku.
Dziś w planach zwiedzanie miasta. Postanawiamy iść do centrum oddalonego o kilka kilometrów pieszo. Najpierw udajemy się do parku, w którym znajduje się mała górka nieopodal Auckland War Memorial Muzeum.
Sprawdzam na mapie. Ta górka to wulkan.
Po przeciwnej stronie dzieciaki z wycieczką szkolną beztrosko turlają się w dół górki 🙂
Zastanawiamy się i dochodzimy do wniosku, że miasto jest jak tykająca bomba i to kwestia czasu, kiedy któryś z licznych znajdujących się tu wulkanów obudzi się. Może za kilkadziesiąt lub kilkuset lat, ale na pewno kiedyś to nastąpi.
Przechodzimy przez park i kierujemy się w stronę centrum, po drodze mijając Uniwersytet Auckland. Są tu ludzie z całego świata, lecz najwięcej Azjatów.
Podchodzimy pod 328 metrową wieżę Sky Tower, najbardziej charakterystycznym punkcie w mieście. Można z niej skoczyć na bungee lub zrobić sobie podniebny spacer.
My przemieszczamy się obok i dochodzimy do portu.
Później wracamy piętrowym autobusem z powrotem do domu, przejeżdżając obok wulkanu Mount Eden.
Droga przy naszym domku wygląda jak wyjęta z westernu (gdyby tylko nie było samochodów), są na niej małe niskie domki w charakterystycznym westernowym stylu 🙂
W samym Auckland bardzo popularnym środkiem transportu są elektryczne hulajnogi rozsiane po całym centrum. Miasto jest dosyć kręte ze względu na ukształtowanie terenu. Poruszanie się samochodem jest trudne, a parkowanie, ze względu na małą ilość miejsca, kłopotliwe.