Relacja z pobytu w Singapurze jako część podróży do Nowej Zelandii. Dzień 6 wyprawy.
Dzień 6, Singapur
Dzień rozpoczynamy wizytą w hotelowym basenie z widokiem na miasto. W zasadzie większość atrakcji zobaczyliśmy już poprzedniego dnia, dlatego plan zwiedzania nie jest tak napięty.
W mieście jest bardzo gorąco, wilgotno i duszno. Chodzenie po otwartej przestrzeni nie należy do najwygodniejszych. Przyjemnym orzeźwieniem w czasie zwiedzania, jest wejście do klimatyzowanego sklepu lub centrum handlowego, gdzie można trochę ochłonąć 🙂
Miasto z porastającą je roślinnością wygląda miejscami jak dżungla, wszędzie jest dużo zieleni. Na chodnikach, ulicach i w parkach udało nam się zobaczyć rosnące bananowce, ananasy, papryczki chilli i wiele innych owoców i ziół. W parkach rosną banany, ananasy i duriany, widzieliśmy każde z nich na drzewach
Dziś najpierw udajemy się do Clarke Quay, czyli zatoczki z restauracjami i sklepami. Później przenosimy się do chińskiej dzielnicy, gdzie jemy dwie wielkie michy zupy z makaronem 🙂
W Singapurze mnóstwo jest tzw. food courts, są to centra gastronomiczne, gdzie za niewielkie pieniądze (około 5 dolarów) można się najeść do syta.
Po posiłku idziemy nieco poza centrum, aż docieramy do znajdujących się na wzgórzu ogrodów Fort Canning Park.
W mieście wszędzie poruszamy się pieszo. Daje nam to pewną dowolność w wyborze kierunku zwiedzania i atrakcji. Warto wspomnieć, że w Singapurze praktycznie wszystkie ważniejsze atrakcje są bezpłatne. Do tej pory nie wydaliśmy nic na zwiedzanie miasta.
Po wizycie w ogrodach przenosimy się do National Museum of Signapore. Okazuje się, że dzisiejszego dnia (23 marca, sobota) wstęp do muzeum jest bezpłatny. Podczas zwiedzania muzeum, miała miejsce tropikalna ulewa, które przeszła po godzinie, jednak temperatura i wilgotność powietrza kompletnie się nie zmieniły
Następnie ponownie udajemy się do ogrodów Gardens by the Bay, aby jeszcze raz zobaczyć fantastyczny pokaz świateł.
Wracając, wjeżdżamy na taras widokowy wieżowca Marina Bay Sands. Widok na całą zatokę i ogrody jest niezwykły. W oddali natomiast widać pulsujące światła wielkich statków.
A pod wieżowcem oglądamy mały parking samochodowy 🙂
Miasto tętni życiem o każdej porze dnia. Powiedziałbym też, że jest bardzo “smart”. Wszędzie można płacić kartą, jest mnóstwo punktów informacyjnych działających na kody QR.
Przez 2 dni pobytu zapłaciliśmy jedynie za wyjazd na taras widokowy Maina Bay Sands, wszędzie indziej weszliśmy za darmo.
Z atrakcji odwiedzonych poprzedniego dnia, zapomniałem dodać, że udaliśmy się do słynnej restauracji z gwiazdką Michelin o nazwie Liao Fan Hawker Chan Soya Sauce Chicken.
Za 1-gwiazdkowe danie Michelin (sojowy kurczak z ryżem) zapłaciliśmy 5 SGD / os (~14 PLN) . Jest to najtańsza restauracja z gwiazdką Michelin na świecie. Główny element dania, kurczak, był pyszny!
Dzień 6 w obrazach