Relacja z podróży do Nowej Zelandii i na Wyspy Cook’a. Dzień 16 wyprawy – Przylądek Cape Reinga, Bay of Islands.
Dzień 16, Przylądek Cape Reinga
Wcześnie rano wyruszamy na najdalej wysunięty punkt w Nowej Zelandii, Cape Reinga. Od początku pobytu w Nowej Zelandii ta część podróży była tylko niepewnym planem, jednak ostatecznie zdecydowaliśmy się, że jedziemy.
Po kilku godzinach drogi docieramy na miejsce. Na skraju przylądka znajduje się latarnia morska, a za nią nic poza niezmierzonym bezkresem wody.
W tym eterycznym miejscu wpływają potężne wody Pacyfiku i łączą się z wodami Morza Tasmana.
Widać gołym okiem, gdzie dokładnie dochodzi do tego niezwykłego zjawiska, kolizji fal i połączenia sił natury.
Miejsce, w którym się znajdujemy według wierzeń Maorysów jest ostatnim przystankiem dusz ludzkich zanim podążą dalszą drogą.
Dusze kończą tu swą podróż i udają się do świata duchów.
To eteryczne miejsce na długo pozostanie w naszej pamięci.
W drodze powrotnej robimy dłuższy postój na jednej z plaż. W zasadzie wszędzie chciałoby się zostać dłużej. Nowa Zelandia pod względem przyrody i jej dostępności naprawdę nas urzekła. Podoba nam się, że wszędzie można wejść, wszystko dotknąć i zobaczyć. Może właśnie dlatego ludzie przemierzają cały świat, aby móc doświadczać natury w ten właśnie sposób.
Dzień kończymy w Bay of Islands, na tym samym kempingu, w którym nocowaliśmy dzień wcześniej. Jednak przed dojazdem do kempingu, zatrzymujemy się przy głównej plaży Bay of Islands i zwiedzamy miasteczko.
Dopiero, gdy robi się ciemno, wracamy do kempingu.
Wczorajsza ulewa przeszła w niepamięć, a na nocnym niebie widać niezliczoną ilość gwiazd.