Chciałbym Wam przedstawić relację z pobytu w Zurichu, legendarnego miasta słynącego z banków, szwajcarskich zegarków, symbolu zamożności i luksusu.
Jak wygląda rzeczywiście i co można zwiedzić w mieście bankierów postaram się przedstawić w dzisiejszej relacji.
W Zurichu spędziłem prawie 2 tygodnie, jednak ze względu na charakter wyjazdu, do dyspozycji i zwiedzania miałem zaledwie 2 dni weekendowe.
Przylot
Do Zurichu przyleciałem kilka dni wcześniej. Przylot na lotnisko nie obył się bez niespodzianek. Jako że leciałem LOT-em z Krakowa, w Warszawie miałem przesiadkę na lot do Zurichu. Niestety w Krakowie wszyscy pasażerowie zostali poinformowani, że samolot, który miał lecieć, ze względu na usterkę nie poleci i zamiast niego została podstawiona nowa maszyna. To oczywiście spowodowało obsunięcie w czasie, przez co w Warszawie wylądowałem na styk i od razu po wyjściu z samolotu udałem się do gate’u na lot do Zurichu.
Opóźniony i uszkodzony bagaż…
Po przylocie do Zurichu okazało się, że mój (jak i wielu innych osób) bagaż nie dotarł. Szybkie udanie się do Service Desku i zgłoszenie sprawy (trwało to ok. 30 minut ze względu na ilość pasażerów z tym samym problemem), później ponowne sprawdzenie czy aby bagaż na pewno nie pojawił się na taśmie. Jednak bagażu jak nie było tak nie było 🙁
Co teraz?
Poszedłem więc do sklepu wolnocłowego celem zakupu artykułów pierwszej potrzeby, kosmetyków, na kwotę 94,45CHF (była godzina 21 i nie było szans, aby zaopatrzyć się w jakimkolwiek innym sklepie).
Tyle kosztowały podstawowe kosmetyki. Sugerowałem się ceną i wybierałem raczej te najtańsze niż patrzyłem na konkretne marki (fakt, patrzyłem, ale ceny znanych marek wynosiły ok. 100-200CHF/szt przez co od razu pomyślałem “dziękuję” 🙂 ). O odszkodowanie za zakup artykułów pierwszej potrzeby będę ubiegał się u przewoźnika – LOT-u.
Następnego dnia mój bagaż został dostarczony do hotelu – niestety uszkodzony (pęknięcia i wgniecenia w bagażu). Byłem jednak szczęśliwy, że mam wreszcie wszystkie swoje rzeczy.
Uszkodzenie również będę reklamował u przewoźnika jako osobną sprawę.
Dzień 1 – sobota
Komunikacja
Żeby zwiedzać miasto kupiłem bilet 24-godzinny na całą komunikację miejską w obrębie Zurichu (strefa 101) za 8.8CHF.
Bilet jest ważny pełne 24 godziny od momentu skasowania i obejmuje: tramwaje, autobusy, pociągi i promy.
Cena w stosunku do ilości przejazdów, które możemy wykonać, jest świetna.
Przykładowo 1 przejazd promem to koszt 4.4CHF.
Tak naprawdę bilet skasowałem dopiero o godzinie 18:48, wcześniej postanowiłem zwiedzać miasto pieszo 🙂
Plan zwiedzania
Jezioro Zuryskie [1] – stare miasto [2] – Polyterrase [3] – muzeum zoologiczne/paleontologiczne [4] – Park Urania [5] – dworzec kolejowy i Landesmuseum [6] – Platzpromenade [7] – Uniwersytet Honggerberg [8]
Mój hotel znajduje się około 3 kilometry od starego miasta. Do centrum idę pieszo, aby jak najwięcej zobaczyć po drodze.
Z hotelu wychodzę dość późno, bo po godzinie 14, ale i tak udaje mi się w ciągu dnia całkiem sporo zwiedzić.
Za pierwszy punkt wycieczki obieram jezioro Zuryskie. Tego dnia jest około 26 stopni i bardzo dużo osób spędza tam czas.
Jest ono czyste i chyba można w nim pływać sądząc po kąpiących się ludziach, no chyba że weszli do wody na własne ryzyko
Po drodze przechodzę przez liczne parki zieleni, gdzie ludzie biwakują, opalają się, robią pikniki, grają, odpoczywają.
W Zurychu można spotkać kilkanaście takich skwerków i każdy z nich odwiedza mnóstwo ludzi. Chciałbym , żeby u nas było tyle parków i ludzie chętnie z nich korzystali 🙂
Z jeziora udaję się na stare miasto. W samym centrum nie korzystam z komunikacji miejsce ze względu na to, że zabudowa jest dość zwarta i wszędzie bez problemu można dostać się pieszo.
Przechodzę przez most łączący obie strony miasta, a następnie zapuszczam się w wąskie uliczki. Trochę kojarzą mi się z uliczkami w Hiszpanii czy Włoszech. Chyba wszystkie mają w sobie coś podobnego 😉
Na moście łączącym 2 strony miasta (obrazek powyżej na lewo) pierwsza strzelista wieża z lewej strony to kościół Fraumünster z XIII wieku. Ze względu na zbyt duże zainteresowanie turystów, zwiedzanie jest możliwe tylko w wyznaczonym wcześniej terminie przez maksymalnie 60 osób. Druga wieża nieco bardziej w oddali to najstarsza świątynia w Zurichu – Sankt Peterkirche.
W centrum można za darmo wejść do środka niektórych atrakcji np. ratusza.
Warto sprawdzić wcześniej godziny otwarcia, szczególnie w weekend. Część muzeów jest wtedy zamknięta, a każda atrakcja mają różne godziny funkcjonowania.
Zróżnicowanie i wielokulturowość
Chodząc po mieście, można spotkać ludzi z różnych zakątków świata, a na ulicach słychać mieszankę różnych języków.
Nigdzie nie mam problemu, żeby porozumieć się po angielsku. Jeżeli nawet ktoś nie zna angielskiego, to zazwyczaj woła kogoś, z kim bez problemu można się porozumieć.
Miasto przyjazne dla turystów
W mieście jest mnóstwo punktów z wodą pitną. Są to fontanny czy też specjalne krany, z których można pić czystą wodę.
Rewelacyjna sprawa. Nie trzeba zaopatrywać się w wodę w sklepie (która tania nie jest), wystarczy własna butelka.
Inna kwestia to toalety, które w wielu miejscach są… BEZPŁATNE. Nie mogę wprost uwierzyć, że chodząc po mieście nie przyjdzie mi zapłacić ani Franka za skorzystanie z toalety.
To się nazywa zdroworozsądkowe podejście :). Oczywiście są też miejsca, gdzie trzeba płacić.
Ze starego miasta idę do punktu widokowego Polyterrase. Można stąd objąć wzrokiem całe miasto i charakterystyczne strzeliste wieże.
Na wzgórzu znajdują się budynki Uniwersytetu Zuryskiego (poprawna nazwa to Federalna Politechnika Zuryska) oraz muzeum zoologiczno-paleontologiczne, niestety czynne do godziny 17. W ten dzień nie załapałem się na wejście, ale następnego dnia się udało.
Nieopodal na jednej z tablic ogłoszeniowych widzę plakat z informacją o organizowanej imprezie z okazji rozpoczęcia nowe semestru studiów.
Data: 15 września, sprawdzam, o to dziś!
Gdzie: ETH Honggerberg. Godz: 22.
Ok, pojadę 🙂
Następnie schodzę z punktu widokowego w kierunku Parku Urania. Jest to niewielki park znajdujący się na małym wzniesieniu po drugiej stronie rzeki. Żeby do niego zejść, pokonuję kilkadziesiąt schodów w dół.
W parku jest sporo ludzi, część z nich odpoczywa, inni chcą po prostu zrobić sobie zdjęcie z góry.
Widać stąd dobrze kamieniczki znajdujące się po drugiej stronie rzeki (są one po stronie z punktem widokowym Polyterrase):
Stare miasto jest tak zwarte, że wszędzie można dostać się pieszo. Z parku kieruję sięna główną ulicę prowadzącą do dworca.
Typowa, duża, ruchliwa, miejska ulica z różnymi restauracjami, na jej końcu znajduje się dworzec.
Dworzec jest odrestaurowany z zewnątrz. Jest ładny, choć w Europie znaleźć można ładniejsze 🙂
Większość umiejscowiona jest się pod ziemią, stąd z zewnątrz może się wydawać, że dworzec jest niewielki.
Łącznie znajdują się tu 44 perony!
Cała sieć kolejowa wokół głównego dworca jest niesamowicie rozbudowana i skomplikowana.
Wychodzę z dworca i przed oczami ukazuje się Landesmuzeum, a za nim Platzpromenade – kolejny park.
Muzeum jest już nieczynne, idę więc do parku. Wszędzie mnóstwo biwakujących ludzi. Skądś dobiega muzyka, gdzieś ktoś śpiewa, wokół mnóstwo młodych ludzi.
Zaskoczyło mnie, że ludzie piją alkohol w miejscach publicznych.
Jest godzina 18:48. Po raz pierwszy kasuję mój 24-godziny bilet. Przyjeżdża tramwaj numer 3 w kierunku Albiedersplatz i udaję się do hotelu na krótki odpoczynek.
Przed hotelem jem szybki posiłek w małej pizzerii (najtańsza margharita kosztuje 12,50CHF, najdroższa ok. 18,00CHF, fast foody to wydatek od 10,00CHF).
Kampus uniwersytetu technologicznego
Ostatnim planem na dziś jest zwiedzenie uniwersytetu technologicznego i spontaniczna inauguracja roku akademickiego 🙂
Wychodzę z hotelu około 21, wchodzę do autobusu numer 72 z przystanku Albisriderplatz jadącego w kierunku Uniwersytetu. Po chwili orientuję się, że nie zabrałem biletu. Wysiadam na pierwszym przystanku ok. 500 metrów dalej. Wracam do hotelu pieszo, zabieram bilet i wsiadam do następnego autobusu. Dojeżdżam na przystanek Bucheggsplatz skąd autobusem 69 jadę do Uniwersystetu Hönggerberg . W autobusie jedzie dużo młodych ludzi. Stwierdzam, że wysiądę i będę szedł razem z nimi, gdyż nie wiem dokładnie, w którym miejscu wysiąść. Wysiadamy. Jesteśmy na terenie kampusu uniwersyteckiego.
Wszyscy idą w jednym kierunku. Pierwsze co mnie uderza to akademiki. Wyglądają jak nowoczesne designerskie mieszkania. Zastanawiam się, ile może kosztować wynajęcie takiego akademika oraz co za tym idzie jaki jest koszt studiów w Szwajcarii?
Pośród akademików jest sporo studentów, gra głośno muzyka, gdzieniegdzie ludzie grają w typowe integracyjne gry.
Impreza nazywa się “take off”, a drinki i napoje wydawane są przez studentów przebranych za sterwardessy, stewardów i pilotów. Piwo kosztuje 3CHF, drinki 5-15CHF.
Są tu ludzie z całego świata, azjaci, hindusi, europejczycy. Wszędzie słychać w zasadzie tylko angielski. Aż chciałoby się wrócić na studia 🙂
Po godzinie spędzonej ze studentami obchodzę akademiki i oglądam budynki uniwersytetu w oczekiwaniu na autobus. Jest po 23 i nie za wiele da się zobaczyć.
Stwierdzam, że wrócę tu jutro.
Dojeżdżam autobusem do centrum i jeszcze raz wchodzę na wzgórze widokowe – Polyterrase.
Stamtąd kieruję się na tramwaj numer 3 jadący w kierunku Albiesridersplatz.
Do hotelu przyjeżdżam trochę po północy. To był dość intensywny dzień.
Czas zebrać siły na jutro.